Jednym z moich ulubionych porównań jest branie z życia jak ze szwedzkiego stołu i ja to nazywam doświadczaniem i smakowaniem. Szwedzki stół słynie z tego, że masz wolną wolę ile i co chcesz zjeść, możesz próbować, smakować, celebrować, jeść wolno lub szybko, przeżuwać każdy kęs lub zjadać w pośpiechu. Jeśli dana potrawa Ci nie smakuje, więcej po nią nie sięgniesz, po ulubione natomiast, wyciągniesz ręce częściej. Próbując rzeczy, których nigdy wcześniej nie jadłaś, nie wiesz na co się nastawiać. Może to budzić to w Tobie ciekawość i chęć przeżycia nowych doznać, czasem się ich boisz lub wahasz i musisz zwyczajnie dojrzeć do pewnych smaków. Zazwyczaj sięgasz po coś, co przyciąga Twój wzrok, wygląda ładnie i apetycznie, albo może gdzieś słyszałaś, że warto to zjeść, bo jest pyszne. Sięgasz po to, ale nie masz w głowie jakiś konkretnych oczekiwań czy danie będzie dobrze przyprawione, czy będą użyte Twoje ulubione składniki, czy będzie wystraczająco słone lub słodkie. Zwyczajnie masz ochotę to spróbować mimo tego, że nie wiesz czego się spodziewać. Czujesz potrzebę doświadczenia nowego smaku. Dokładnie tak samo jest z życiem. Możemy z niego brać jak ze szwedzkiego stołu, sięgać po rzeczy nowe, nieznane, a które w jakiś sposób nas intrygują lub są na naszej liście marzeń. Sięgamy po rzeczy znane, do których mamy zaufanie, które zaspokajają nasze potrzeby lub które zwyczajnie lubimy, np. jazda na rowerze, zajęcia w klubie fitness lub spotkania z przyjaciółmi, z którymi czujemy się bezpiecznie.
Napisałam , że możemy czerpać z życia jak ze szwedzkiego stołu, dlaczego zatem najczęstszym scenariuszem jest cały wachlarz oczekiwań, które mamy wobec życia? Wychodzimy z założenia, że już sama nasza obecność na Ziemi pozwala nam mieć wymagania wobec innych, wobec tego co nam się należy, tylko dlatego, że jesteśmy obywatelami tego świata. Zamiast doświadczać, eksperymentować i zaufać nieznanemu, najczęściej kreujemy w głowie gotową receptę na całe nasze życie. Pół biedy jeśli tylko na nasze, najczęściej wiemy również jak powinno wyglądać życie innych. Tutaj włączył mi się lekki sarkazm, sama kiedyś tak miałam. Coś, co odbiegało od moich „standardów” było dla mnie niepojęte i dziwne. Żyjemy schematami innych, bo przecież tak należy, potem generujemy własne i nagle okazuje się, że bardzo mocno odbiega to od tego, czego pragniemy. Czujemy wieczne napięcie i wciąż szukamy szczęścia. Porównam to do wędrówki w labiryncie. Biegniemy myśląc, że to już tutaj, że tędy jest właściwa droga, że zaraz zobaczę piękny horyzont i już będę wolna, a tutaj okazuję się, że pojawiła się kolejna ściana. Wędrując przez życie skupiamy się jedynie na tym, aby wreszcie stało się to magiczne „coś” i dało nam poczucie szczęścia. Zamiast doświadczać każdy kolejny dzień, sprawdzać co z niego było dla mnie ciekawe, co dało mi w tyłek i będzie mogło być lekcją, skupiamy się na poczuciu nijakości, a jeszcze częściej na byciu ofiarą. Życie daje nam najczęściej to, czego się nie spodziewamy. Daje nam to po to, aby pokazać, że schematy nie są dobre, że dostaniemy to, czego akurat nie ma w naszych planach po to, aby nauczyć nas żyć, a nie podążać utartymi schematami nijakości. Może się to wydawać przekorne, bo niby jak to? Przecież jeśli będę miała to co chcę, to co sobie zaplanuję lub wymarzę to moje życie będzie nijakie? No nie! Jeśli zdobędę to co chcę, to ma właśnie da mi poczucie szczęścia! Pozornie i na chwilę. Tutaj chodzi o generowanie szczęścia z wewnątrz nas, chodzi o to, że nasz świat wewnętrzny ma tworzyć nasz świat zewnętrzny, a nie na odwrót. Poczucie wpływu na własne życie jest czymś, co pozwoli Ci zbudować ten Twój wewnętrzny świat, pozwoli Ci zbudować wewnętrzny generator Twoich własnych myśli i szczęścia. Prawidłowo działający generator nie pozwoli Ci mieć oczekiwań, ale pozwoli Ci czerpać wiedzę z tego co Cię spotyka, analizować i wyciągać odpowiednie lekcje i mądrość z doświadczania i eksperymentowania. Doświadczanie bez oczekiwań to nie jest droga w labiryncie, to jest jak podróż w otwartej przestrzeni, gdzie widoki są różne. Raz jest pięknie, a raz podróżujesz w mroku, ale wciąż w otwartej przestrzeni i zawsze masz wybór w którą stronę iść. Możesz się zatrzymać jeśli się boisz i zastanowić czego się boisz, możesz usiąść jeśli się zmęczysz i nabrać sił na dalszą podróż, czasem możesz przyspieszyć jeśli czujesz taką potrzebę. Obserwuj jakie doznania z ciała i umysłu temu towarzyszą. Zaufaj nieznanemu, bo w zasadzie tylko tyle możesz, cała reszta jest niewiadomą. Oczekiwania, które budujemy są mocno ograniczające i bardzo przeszkadzają w uzyskaniu wolności umysłu, o którym pisałam wcześniej. Oczywiście, są one również nieodłącznym elementem naszego życia i nie jest możliwe według mnie, kompletne pozbycie się oczekiwań. Oczekiwania to są potrzeby ego i gdy przestaniemy je karmić poprzez zaprzestanie kreowania gotowych scenariuszy w głowie i nastawimy się na nieznane spowoduje, że ta lekkość się pojawi i w głowie i w sercu, a nasze ego będzie się miało całkiem dobrze. Praca z ego jest bardzo ważnym elementem rozwoju osobistego, bo od jego działania zależy jak będziesz podchodzić do zmian w swoim życiu. Zapewniam Cię.
Pięknego dnia
Anna