Witaj,
Od wielu miesięcy obserwuję zjawisko rozpowszechniania głownie w mediach społecznościowych wpisów dotyczących afirmacji i pozytywnego myślenia. I o ile nie mam nic przeciwko pozytywnemu myśleniu i uważam, że ma ono moc sprawczą, o tyle zupełnie nie zgadzam się, że pozytywne myślenie jest lekarstwem na całe zło i w dodatku jest dla każdego ogólnodostępne. Czytając te wszystkie wpisy, mam wrażenie, że wystarczy tylko zmienić myślenie na to pozytywne i już spawa załatwiona. Moje życie odmieni się o 180 stopni, nagle zacznę przyciągać w magiczny sposób wszystko co dobre, życie zacznie się pięknie układać, a moja głowa będzie produkować tylko same pozytywne myśli. Nic prostszego.
No niestety nie…
Musisz pamiętać, że każdy z nas jest inny, ma inną historię, wychowywał się w innym środowisku, ma inne geny, przeżycia i chodził do innych szkół. Zatem „recepta” na pozytywne myślenie, którą teraz niemal co druga osoba w sieci i w życiu realnym wystawia sobie oraz innym, ma się nijak do rzeczywistości. Po pierwsze pozytywne myślenie, to krótkotrwały zastrzyk i zazwyczaj po chwili na „wyżynach” nasz umysł powraca do poprzedniego stanu lub zapada się jeszcze niżej. Jeśli taką „receptę na pozytywne myślenie” zafundujemy osobie, która jest w dużym stresie lub bólu emocjonalnym, wówczas skutek może być wręcz odwrotny. Wszystkie pozytywne hasła i afirmacje mogą wytworzyć lub wręcz pogłębić poziom frustracji ponieważ taki sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości wydaje się zbyt odległy, a czasem wręcz nieosiągalny. Najczęściej taka osoba utwierdza się w przekonaniu, że nic nie jest takie jakiem powinno być, a poziom beznadziei rośnie. Dlatego też, afirmacje czy wpisy dotyczące pozytywnego myślenia przeczytane gdzieś w internecie lub w poradnikach, swoją drogą tak hojnie udostępnianie przez społeczeństwo, nie mają szans zadziałać, a wręcz mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Dla kogoś, kto jest w trudnej sytuacji emocjonalnej i przeżywa jakiś ciężki czas, będzie niezmiernie trudno uwierzyć w pozytywne myślenie. Jego umysł zwyczajnie nie kupi czegoś, co na daną chwilę jest odległe, a nawet wydaje się zupełnie nierealne, gdy od dłuższego już czasu myśli i powtarza coś zupełnie odmiennego. Często może to mieć zapach kłamstwa lub manipulacji.
Zdrowe myślenie jest zupełnie czymś innym i ja jestem jego ogromna zwolenniczką. Wywodzi się ono z Racjonalnej Terapii Zachowań, nurtu w psychologii behawioralno – poznawczej, opartym na założeniu, że to nie fakty wywołują nasze emocje, ale nasze myśli i przekonania o nich. Bardzo często pracuję z klientami na przekonaniach i właśnie podczas tych sesji pracujemy nad wspierającym myśleniem, które prowadzi do „wygenerowania” zdrowych myśli, przekonań i często do zmiany nawyków. Klient buduje most pomiędzy stanem często beznadziei czy dołka emocjonalnego, a stanem pożądanym i wspierającym. Most, który poprowadzi do lepszego samopoczucia. Krok po kroku.
Na czym zatem polega zdrowe myślenie?
Polega na tym, że przyglądasz się temu, co Ci się przytrafia i nie pozwalasz zdominować się emocjom. To Ty masz tutaj moc sprawczą i nie pozwalasz ponieść się w odmęty smutku czy cierpienia. W moim wpisie na temat emocji piszę, że są one jak znaki drogowe, traktuj je zatem jak sygnały oraz informacje, które chcą Ci coś podpowiedzieć. Nie traktuj ich jak przeszkody. Pozwoli Ci to skupić się na rozwiązaniach i realnych możliwościach, poszerza perspektywę patrzenia na sytuację. Pozwala na analizę problemu na chłodno.
W kolejnym wpisie dowiedz się jakie są podstawy zdrowego myślenia oraz opowiem Ci o modelu ABCDE, który stosowany jest w Racjonalnej Terapii Zachowań i, który wyjaśnia skąd się biorą emocje.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Anna